"O Kościele i kilku jego sprawach słów kilka"
Obserwuję od czasu do czasu kościół katolicki. Jego wiernych, kapłanów, hierarchów. Zdarza mi się analizować czasami jego historię i dogmaty. Obserwuję jego „wyczyny”, te z przeszłości oraz teraźniejsze i z coraz większym zdumieniem zastanawiam się jak to możliwe, że coś tak absurdalnego i tak bardzo skierowanego przeciwko człowiekowi, może w tak masowym wymiarze egzystować i przez niemal dwa tysiące lat trzymać władzę nad umysłami tak ogromnej rzeszy ludzi. Bo czym była, jest i zapewne jeszcze długo, jak słusznie się pewnie domyślam, będzie ta przedziwna instytucja - bo kościół katolicki jest instytucją i nie ukrywajmy - jedną z najlepiej zorganizowanych mafii i jedną z największych na świecie sekt,wyspecjalizowaną w doskonałym praniu mózgów.
Czym jest tak naprawdę ten potężny twór trzymający władzę nad umysłami ogromnych mas ludzkich ? To kościół katolicki zawsze był, jest i będzie zapiekłym wrogiem wszelkiego postępu, rozwoju nauki, oświecenia i wolnej myśli. To kościół katolicki z kobiety uczynił istotę gorszą, niższą i nieczystą, „wszelkiego zła siedliskiem”, jak ujął to jeden z pisarzy. To on ledwo narodzone i niczego nieświadome dzieci przywłaszcza sobie rytuałem, zwanym chrztem. To wreszcie kościół katolicki z erotyzmu, jego całego piękna, uczynił mroczny, obrzydliwy i czarny grzech. Seks, wolną miłość i wreszcie samą miłość, piękną, pełną doznań duchowych i zmysłowych, sprowadził do ohydnego podziemia ludzkiej świadomości, wmawiając swoim wyznawcom, że są to rzeczy złe, wstydliwe i służące jedynie prokreacji. To kościół katolicki do perfekcji doprowadził sztukę fałszerstw, kłamstw, przeinaczeń i półprawd.
To on przez wieki całe tworzył dogmaty i nienaturalne prawa, wmawiając maluczkim boskie ich sprawstwo. To kościół wymyślił celibat.Jeden z najbardziej chorych i wynaturzonych pomysłów, jaki sobie można tylko wyobrazić (przypominam, że dogmat ten wymyślono na potrzeby zachowania majątków księży w łonie kościoła katolickiego).
To kościół wreszcie jeszcze do nie tak dawna prowadził krwawe krucjaty nawracając niewiernych ogniem i mieczem na łono jedynie słusznej wiary (historia nie kłamie ! - przy.bfd).
To kościół katolicki wsławił się takimi wynalazkami jak święta inkwizycja, palenie na stosach wolnomyślicieli, ludzi nauki, sztuki, oświecenia i postępu.To kościół katolicki zapisał się niezwykłą wręcz chciwością i pazernością, gromadząc ogromne majątki i dobra i nie ustając w tej działalności nigdy.
Tak sobie myślę, z punktu widzenia ateisty, że bóg musi być jednak istotą niezwykle dobrą, mądrą i tolerancyjną, lub po prostu nie ma go wcale. Inaczej nie potrafię sobie wytłumaczyć jego milczącej zgody na wyczyny kościoła, który imieniem tego boga się przecież podpisuje.Kościół katolicki to instytucja wciąż zaborczo aktywna. Nigdy nie spoczywa na laurach. Kościół katolicki w Polsce przypuszcza totalną ofensywę.Ja, obywatel świeckiego przecież państwa, czuję się osaczony religią , kościołem, wyznawcami jedynej słusznej religii. Bo ta religia jest wszędzie.
W prasie, telewizji, radiu. Jest w szkole, w urzędach i na ulicy. Wciska się do mojego domu i łóżka. Nie mogę obejrzeć wiadomości bez informacji o poczynaniach biskupów, kardynałów, księży, papieża. Co tydzień jakieś ważne kościelne wydarzenie zajmuje łamy oficjalnych mediów.Co miesiąc jakaś ważna rocznica związana z JPII. Im dalej od śmierci JPII tym więcej cudów, których rzekomo był autorem. Wszędzie krzyże,pomniki, tablice upamiętniające, dzwony, święte relikwie, cudowne obrazy, płaczące Madonny, cuda na kominach, drzewach i na szybach w blokowych oknach.
Kraj prześciga się w budowaniu coraz większych krzyży, pomników, dzwonów i świątyń. Pielgrzymka goni pielgrzymkę. Co druga ulica, to ulica JPII. Prawie każda szkoła, to szkoła JPII lub prymasa tysiąclecia.Szpitale prawie wyłącznie JPII.
Jak grzyby po deszczu rosną świątynie projektowane przez pijanych cukierników. Naród wali niewyobrażalne pieniądze na budowanie,
co raz to wymyślniejszych i absurdalnych budowli sakralnych. Nawet z moich ateistycznych podatków zaczyna się budować miejsca kultu czy też opatrzności. Instytucje kościelne i przykościelne stoją poza prawem i nad prawem. Nie obowiązują ich żadne prawa państwa polskiego. Nie płacą podatków. Nie muszą się rozliczać ze swoich dochodów, przychodów i wydatków.To kościół decyduje wreszcie o kształcie i formie oświaty i całego szkolnictwa. To kościół decyduje o życiu i zdrowiu kobiety ciężarnej.To lokalni księża mają za zadanie jak najczęściej uczestniczyć we wszelkich oficjalnych wydarzeniach samorządowych,a organa samorządowe im to niestety umożliwiają. Nowi władcy Polski, którzy wygrali właśnie wybory,zamierzają swojego boga i wyznanie wprowadzić do konstytucji, prawodawstwa i ustawodawstwa.Wszystkie decyzje polityczne,ekonomiczne i gospodarcze zaczyna podejmować się tylko w obecności hierarchów kościoła. To, co jeszcze wczoraj było po prostu śmieszne,dzisiaj staje się normą społeczną. Żyję w państwie wyznaniowym. Kler w triumfalnym marszu zajmuje coraz to nowe pozycje (już nawet nie mogę obejrzeć meczu piłkarskiego, bez udziału poprzedzającej go modlitwy).Czuję się osaczony dominującą w tym kraju religią.
Jestem wystraszony szturmem kościoła katolickiego, który wciska mi się powoli wszędzie, sączy się niczym jad.
A przecież wydawało mi się, że państwo polskie miało być państwem świeckim, z wyraźnym rozdziałem kościoła od państwa.
Widać tylko mi się tak wydawało. Ale dziś powiedziałem dość, dość milczenia. Apeluję do wszystkich, którzy zgadzają się z tym tekstem - przestańmy się bać !!! To nie jest nic strasznego, że nie wierzysz w boga, lub że nie akceptujesz roli kościoła katolickiego w naszym kraju.
Zacznijmy o tym mówić, zacznijmy się temu przeciwstawiać. Mam skromną nadzieję, że tych kilka słów otworzy dyskusję na poruszone tematy i z wielu z nich spadnie zasłona tabu. Zastanawiam się, kiedy na ulicach pojawią się kościelne komanda. Taka religijna policja.
Brrrrrr... skóra mi cierpnie.
Kościół staje się jakiś dziwny. Większość twierdzi, że JP II powinien zostać Świętym, ale oni nie bardzo jakoś tego chcą.
Mają wątpliwości. Ciekawe, że jakichś tam świętych np. św. Szczepana obrali na świętego, bo umarł za wiarę, a tu człowieka który naprawdę poświęcił życie na pielgrzymki i nawracanie jakoś nie mogą. Przestaję wierzyć w Kościół jako instytucję duchową,
bo jak widać, jest to instytucja finansowa. Kościołowi proponuję wejść na Giełdę Papierów Wartościowych, wówczas wszystko inwestuję właśnie w niego. Jak zyskam kupę kasy po "debiucie" i będę obrzydliwie bogaty to może zmienię swoje zdanie...
Przecież "Kościół to ludzie a nie budowle" (tak przynajmniej nam tłumaczono na religii). Wszystko to jedna wielka forsa.
Może czas najwyższy zmienić wiarę ? Ludzie w Polsce chcą JP II widzieć jako świętego i nie powinno być dyskusji bo to dla nich jest priorytet i wzór do naśladowania, a nie jakaś kongregacja wiary ustalona jako kolejna instytucja, która wszystko potrafi odrzucać.
To ludzie mają decydować kto będzie świętym i kogo będą chcieli naśladować w dzisiejszych czasach, a skoro to nie odpowiada klechom, to znaczy że im nie zależy na ludziach tylko na władzy.
Drodzy dostojnicy kościelni !!! Mieliście władzę w Kościele przez długie lata, od konkwistadorów po czasy dzisiejsze i staliście się między innymi przez konkwistadorów największymi zbrodniarzami. Nawet Cortez takim nie był ani nawet Hitler. Jeśli o to chodziło, to gratuluję, udało się wam dopiąć swego. Ja jednak nie pozwolę się zniewolić i zgiąć karku w służalczym ukłonie. Zbyt wiele mam do stracenia. Nie martwcie się jednak – na moje miejsce szybko znajdziecie sobie zamiennik w postaci naiwnej bożej owieczki. Zarżnijcie ją tak jak robicie to do tej pory z pozostałymi owieczkami, których tak gorliwie doglądacie. „Paś owce moje” – rzekł Pan. Czy jednak o taką opiekę chodziło? Nie sądzę…
Autor : Abbath
Kontakt : abbathdoomocculta@o2.pl
################################################################
"Więcej grzechów nie pamiętam…"
O samym kościele można mówić i pisać nieskończenie wiele, acz poruszmy tu parę jego „grzechów głównych”.
Jednym z jego najnowszych „grzechów” jest Rafał Janusz Trytek - osobnik podający się za księdza. Aby dowiedzieć się czegoś więcej o jego poczynaniach wystarczy wpisać owe nazwisko w wyszukiwarkę, nie pragnę tu robić przeglądu jakże pseudo – katolickich działań tego pana. Wspominam właśnie jego, gdyż takich przykładów nieodpowiednich ludzi na nieodpowiednich stanowiskach jest nieskończenie wiele. W kościele katolickim (mowa o klerze) znajduje się przytłaczająca ilość ludzi skrzywionych (zaczynając od pedofilów – a ci lubią i dziewczynki i chłopców, idąc poprzez gwałcicieli, złodziei etc.) – zakres wszelakiej niemoralności nie zna granic. „I co w związku z tym?”, ktoś zapyta. Otóż to, iż kościół, zamiast piętnować skrzywienia i poszczególne osoby wykluczać ze swego grona, mówi, iż nauki takich osobników nie są zgodne z poglądami kościoła, w związku z czym nie mają racji bytu, bla, bla bla. W ten sposób kościół odcina się od nich, ale nie możemy zaobserwować konkretnych działań ze strony tych „najwyższych kapłanów”, które miałyby na celu zdegradowanie skrzywień. Ostatecznie przecież… po co, prawda? A mówi się, że wysłannicy kościoła mają świecić przykładem. A każdy zaślepiony (podkreślam – zaślepiony, czyli skrajnie ufający temu, co mu się wmawia) wiarą katolik i ksiądz ma wiele argumentów przeciw temu stwierdzeniu, m. in. jeden z typowych to taki, że każdy człek jest grzeszny, a ksiądz to też człowiek. Ok., więc po co każdy wierzący musi spowiadać się komuś równie grzesznemu (nierzadko bardziej) od siebie samego? Jest odpowiednia instytucja, która pomaga w takich przypadkach, gdy mamy potrzebę mówienia o swoich takich czy innych czynach i myślach. Nazywa się ośrodek psychologiczny. Tyle, że psycholog nie daje rozgrzeszenia i zapewnienia o życiu wiecznym, no tak.
Zastanawiającym jest dla mnie fakt, że kler zdaje się nie dostrzegać, że poprzez przymykanie oczu na wiele rzeczy szkodzi jedynie samej idei religii katolickiej. I o czym może to świadczyć? Czyżby o tym, że jednak nie sama wiara i krzewienie jej jest najistotniejsze? Tu chyba przechodzimy do sedna sprawy. Oczywiście muszę podkreślić, że nie uogólniam, ale jako przeciętna osoba z szarego tłumu mogłabym to robić. Na każdym kroku słyszę jedynie o tym, że kościół miesza się do polityki i życia niejednego pojedynczego obywatela. Jeśli ktoś jest na tyle głupi, aby dawać sobie wchodzić we własne życie z butami i radami, których sam dający je, nie potrafi wykorzystać – w porządku, niech dalej nie czyta tego tekstu. Jeśli jednak jesteś osobą, która też dostrzega, że nie wszystko jest tak jak powinno, czytaj dalej, albo jeszcze lepiej – sam(a) powiedz co o tym wszystkim myślisz. Chyba najwyższy czas, żeby sytuacja zaczęła ulegać jakimkolwiek zmianom, bo Twoje zdanie jest bardzo ważne!
Powracając do sprawy nieodpowiednich zachowań księży, na wybranym przykładzie R. Trytka, oto i komentarze samych katolików na jego temat:
„A taki sympatyczny młody kapłan z niego był!... Polecajmy go szczególnie w modlitwie różańcowej!”
„Łączę się w modlitwie o powrót ks. Rafała, o te szczególnie potrzebne dary Ducha św. - mądrość i bojaźń bożą. Czekamy na księdza powrót... daj Boże...”
Co to ma być? Jest to głupota samych wierzących? A może to już tak wielki stopień omamienia? To zapewne dosyć inteligentni ludzie, więc.. dlaczego piszą coś takiego? Sami sobie odpowiedzcie na te pytania.
„Oby Niepokalana wyjednała mu łaskę w tym trudnym czasie dla Kościoła.” – kolejny komentarz.
Rzecz polega na tym, że wszelakie siły wyższe, Niepokalane matki, Jezus, ani nawet sam święty Bóg (wszystko wielką literą, bądź co bądź, z samego szacunku dla katolików), wszystkie te składowe, w które wierzą owi ludzie, nie są w stanie w sposób widoczny poprawić sytuacji i wizerunku kościoła i kleru w oczach innych, myślących. Jest to powodem odchodzenia wiernych od kościoła? W wielu przypadkach zapewne owszem.
Wychodzę z założenia, że każda osobna jednostka ma prawo wierzyć w co chce, jednak wiara katolika, z tego co mi wiadomo, powinna polegać głównie na wierze w Boga, a nie w księży, tudzież innych kapłanów. Mam wrażenie, że sama idea religii zatraca się w tempie niezwykle szybkim. Kościół katolicki ma monopol na wiarę, dodatkowo używa środków, które pozwalają jakże skutecznie kontrolować poszczególne jednostki należące do jego grona. Głosząc hasła zawierające słowa takie jak: miłość, wybaczenie, litość… można wymieniać bez końca, pragnie przedstawić siebie jako tą właściwą (ba, najwłaściwszą!) instytucję, która sprawi, że dostąpimy zbawienia, życia wiecznego i czegokolwiek tylko sobie zażyczymy. Co najdziwniejsze, ludzie, którzy się na to łapią nie widzą, że wartości powyższe nie zawsze są priorytetami, choć jako takie są przedstawiane. Kościół opanował do perfekcji zdolność autoreklamy, doprawdy. Szkoda tylko, że wielu z nas nie może świadomie wybrać czy owa reklama na pewno nas pociąga, bo chcąc czy nie, jesteśmy chrzczeni, następnie komunia święta. później nadchodzi czas bierzmowania i dopiero kiedy załapiemy o co w tym wszystkim chodzi możemy się zastanowić czy to na pewno droga jaką sami wybralibyśmy… Szkoda, że dopiero po fakcie. Póki co jesteśmy pozyskaną owieczką. I tutaj wybór należy do nas. Co dalej… Później ewentualne akty apostazji (bo czujemy się oszukani i zwerbowani w szeregi czegoś, czego nie rozumiemy, albo z czym się nie zgadzamy w najmniejszym stopniu), krzywe spojrzenia innych „wierzących” (nieważne jaka byłaby ta ich „wiara”), napiętnowanie przez księdza, własną parafię, a na końcu kwestia najważniejsza – nasze ciała po śmierci nie będą miały miejsca do spoczynku, bo cmentarzy dla ewentualnych ateistów brak (czas więc dużo wcześniej uprosić rodzinę, tą pozostałą, która nas nie wyklęła z powodu odejścia od wiary - o ile w ogóle ktoś się znajdzie - o spalenie oraz postawienie nas w urnie na kominku albo wysypanie prochów gdzieś w lesie, jakkolwiek).
Temat można ciągnąć w nieskończoność. I może mało umiejętnie, aczkolwiek jednak, przeszłam tu także do kwestii, iż brak w naszym kraju przywilejów, które służyłyby ateistom. A szkoda… Nas w tym kraju się nawraca, choć wcale o to nie prosimy. W tym tekście umieściłam wiele ogólników, jednak chciałam nawiązać po trochu do wszystkiego. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, iż dużo pominęłam (ale nadrobię!). „Twój Bóg nie jest moim bogiem” – i to będzie najlepsze podsumowanie dla wszystkich, którzy myślą, że ich wiara jest jedyna, nieskazitelna i słuszna. Dajmy sobie wolność wyboru, jednakże wypada nam też otworzyć oczy na to, w co obecnie wierzymy i zastanowić się czy dobrze nam z tym. Wiara narzucona lub taka, która karmi nas kłamstwami, tudzież napawa strachem nie jest właściwa – o tym pamiętajmy. Zdrowe podejście wiele tu da.
Autor : Kerrea
Kontakt : kerrea@wp.pl