Krocząc z Pochodnią |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Co prawda materiał krakowskiego TERRORDOME uroczo zatytułowany "Shit Fuck Kill" liczy sobie już blisko dwa lata, jednak uważam, iż warto poszukać tego materiału i zapoznać się z muzą zawartą na tym wydawnictwie. Nie sposób nie docenić starań i zawziętości muzyków TERRORDOME w szerzeniu thrash metalowej zagłady. O przeszłości, przyszłości, jak również o kilku drażniących tematach rozmawiałem z Mekongiem, który w TERRORDOME pełni rolę pałkera. Szczerze polecam zapoznanie się z tym materiałem, nie tylko maniakom thrash metalu, wszakże znajdą tutaj coś dla siebie również fani grindcore'a. Zapraszam do lektury...
Serpent: Witaj Mekong. W głośnikach napiera na mnie "Shit Fuck Kill" opowiedz pokrótce coś o tym materiale, gdzie powstał, o ewentualnych problemach (jeśli takowe się pojawiły podczas nagrywania i dlaczego gracie "złą" muzę?
Mekong: "SFK" powstał jako pierworodne wypociny Terrordome, które nagraliśmy na przełomie 2006/2007 roku w nieistniejącym już Psychosound Studio. Jest to intro + 7 kawałków jebiącego po uszach thrash/crossover w starym dobrym stylu. Co do problemów to były takie jak zwykle: brak opanowania swych instrumentów przez je obsługujących prowadził do kolejnych prób nagrania dobrze hehe. I wcale nie gramy złej muzy, mi się zdaje, że to dobra muza hehe...
Serpent: Muza jest zaiste przednia, osiągneliście naprawdę dobre brzmienie. Jak długo rejestrowaliście tego killera?
Mekong: Oooooooo w pytę!! Zaczęliśmy w grudniu z perkusją, skończyliśmy w marcu na wokalach, potem mixy, mastery etc., etc., aż w końcu wydaliśmy to chyba w maju 2007. Co do brzmienia to się zgadzam: jest takie jak powinno być, dużo bardziej mi się podoba niż nasze brzmienie ze splita, siara aż bije po uszach, a nie jakiś tam nowomodny syntetyczny syf!! A to wszystko dzięki Szymowi, który załapał o co nam biega, ale też dzięki temu, że jesteśmy uparci i na parę rzeczy się uwzięliśmy i przeprowadziliśmy tak jak sami chcieliśmy, pomimo rozpaczliwych prób oporu ze strony realizatora hehe...
Serpent: Wspomniałeś o splicie, niestety nie dane mi było usłyszeć ten materiał. Split dzielicie z bliżej mi nieznanym LOSTBONE. Jak zrodził się pomysł wspólnego wydawnictwa? Czy jakąś rolę odegrał tu alkohol hehe...
Mekong: Split dostaniesz jak wpadniesz na gig... Lostbone to kapela grająca pod wieloma względami podobnie do nas, z tym że oni w swoim thrash-hc idą dużo bardziej w kierunku hc i nie kładą aż takiego nacisku na ultraszybką jasną pizdę prosto w ryło (ktoś by mógł powiedzieć, że mają "bardziej przemyślane kompozycje" hehe), za to o wiele lepiej umieją technicznie grać od nas. Natomiast pomysł na splita zrodził się na podstawie tego, że gramy w sumie nie tak różnie, a pasi coś wydać, żeby dać znać, że nie sczezliśmy jeszcze. Co do alkoholu to tym razem jednak nie hehe... Graliśmy wprawdzie razem gigasa w Warszawie, ale z Terrorem musieliśmy wracać od razu do Krakowa ze względu na gitarnika, który był naszym szoferem, więc się zmyliśmy szybko.
Serpent: Mekong, znamy się kupę czasu dlatego wiem, że masz zajoba na punkcie prawdziwego, szczerego metalu przez duże "m". Obecnie jednak panuje moda na granie w starym, dobrym stylu (thrash metal wraca do łask). Nie obawiasz się, że możecie zostać posądzeni o podążanie za modą, co masz do powiedzenia osobom, które mogą się czepiać Waszej muzy?
Mekong: Chuj mnie to obchodzi! Osobiście wali mnie to, czy kapela, którą aktualnie przesłuchuję gra to, co gra, bo lubi, czy dlatego, że są jebanymi w rzyć oportunistami idącymi za modą, jeśli robią mi dobrze muzyką, to git, jeśli nie, to choćby i grali od '83 stwierdzę, że grają gówno. A co do Terrordome to kolejność jest taka: my gramy muzę, którą chcemy grać, scena obczaja i niektórym się podoba (i wtedy jesteśmy ujarani), a niektórym nie (bo sie nie znają hehe) - ale to nie ma ŻADNEGO wpływu na to, co będziemy dalej grać. Od 10 lat słyszę o powracających modach na thrash, death i inne, a ciągle gram to samo. Koniec końców zobaczymy w ostatecznym rozrachunku kto się okaże cipką, a kto nie. Wracając jeszcze do tej mody to owszem jest taka od paru lat, ale zauważ, że większość tych kapel, które są klasyfikowane jako thrashowe, to jest albo jakieś emo, albo jakiś post-thrash-groove, metalcore, hardcore etc., etc., etc... albo po prostu zwykłe gówno, którego nie ma gdzie zakwalifikować; jakiś zespół ma gitary, bas, perkusję i gra "ciężko" więc co? Na heavy za ciężko, na death za słabo, żaden z tego doom ani gotyk, no to na pewno musi być thrash. A to jest gówno prawda! Albo kolesie po 14 lat, którzy słuchają każdego rodzaju metalu i chcą coś grać, ale nie są w stanie jeszcze zagrać technicznie, albo szybko, więc grają "thrash" i jeszcze buczą do mikrofonu. Ludzie zapominają co to jest thrash (i nie trzeba tu używać żadnych dodatkowych kwalifikatorów typu "prawdziwy', bo thrash jest tylko jeden) - to ma być kop prosto ryj, dupę i kutasa na raz: słuchasz i machasz głową. Naprawdę wielce to musi bawić anglofonów, gdy słyszą, że jakaś kapela gra thrash a tu średnio-wolne tempa i wokale jak w Nightwishu!! A wracając do pytania Twego: "Po muzie ich poznacie" hehe, że tak sparafrazuję pewną znaną książkę, hehe.
Serpent: Mekong, pochodzisz z miasta mego, to tutaj w Tarnowie wszystko się zaczęło. Czasy VIATIC, wspólne imprezy, szokowanie ludzi itp. Obecnie rezydujesz w Krakowie. W związku z tym pytanie, którego nie znoszę, ale jasność musi być, jak to mawiał pewien Stasiu. Jak doszło do powtania TERRORDOME, co z TRAKTOREM, SEMINARIST, INSEMINATOR, SOLNORTH? Nie wspominając o VIATIC. Przedstaw może pokrótce swoje dzieje, troszkę sobie pogrywałeś tu i tam jak widać powyżej.
Mekong: Ohohoho... Już widzę te tabuny gimnazjalistek, które przeczytają moje bio i będą chiały mi possać - więc do dzieła po kolei! Na początku był VIATIC kapela, która powstała w 1999 roku, o ile się nie mylę. Byliśmy wtedy piękni, młodzi i myśleliśmy, że już wkrótce będziemy bogaci hehe... Graliśmy nie wiadomo co, ale było to dosyć fajne; taka mikstura wszystkiego po trochę, a wynikało to z tego, że każdy z nas słuchał trochę innych rzeczy i chciał grać trochę inaczej: ja thrash, Twój zacny brat Shane (bas) death, mój brat Władek(gitara) za to melodyjnie, natomiast Gumiś (wokal) i Sivy (gitara) nie mieli własnego zdania chyba w tej kwestii, a na dodatek wszyscy zgadzali się, że black też musi być. Nie mieliśmy wtedy jeszcze, poza moim bratem, żadnego doświadczenia, ale jak wspomnę jakie mieliśmy wtedy parcie na granie to mi się robi miło, hehe... I tak graliśmy parę latek, ale z czasem zaczęły się tarcia - każdy chciał coraz bardziej iść w inną stronę muzy. W międzyczasie Sivego zastąpił Ikaroz, ale w 2002 nastał kres VIATIC: Władek wyleciał, a my z zamiarem grania ostrzejszego kopa zmieniliśmy nazwę na SEMINARIST. Ani z VIATIC, ani z SEMNARIST nigdy niczego nie nagraliśmy (nie licząc rehów).
Niestety nie pograliśmy długo jako SEMINARIST, ponieważ Shane i Ikaroz założyli sobie death metalowy INCINERATION i na nim się skupili obsrywając nas rzadkim gównem. Wobec tego ja skupiłem się na czysto thrashowej kapeli, w której pogrywałem już od pewnego czasu, o nazwie TRAKTOR (na gitarze grał, jak się zapewne zgodzisz niezapomniany Krasik, reszty składu nigdy nie było na stałe), poza tym założyłem w Bochnii razem z Sivym oraz Killem (bas) i Necrovomitorem (wokal) oldschoolowego thrash-death-blackowego INSEMINATOR. Z TRAKTOREM nagraliśmy we dwójkę w 2003 demko "Forgotten Shit", niestety bez wokali i trochę nierówno, ale i tak uważam, że kopie po dupie (i o dziwo odkąd zrobiłem Traktorowi Myspace'a zauważam, że są i inni, którym się podoba!!!!).Potem jakoś tak wszystko się rozlazło, ja w Krakowie, Krasik w Holandii i sprawa padła. Może kiedyś dogramy wokale do Forgotten Shit, może na starość znów coś pogramy razem,jak na razie TRAKTOR nie żyje. Aaa, wracając jeszcze do pozostałych członków VIATIC, to INCINERATION szybko poszedł się jebać, wskutek niesnasek personalnych, potem Ikaroz wylądował w STILLBORN i HYPNOS, zaś Shane pograł trochę w BESTIAL BLOOD BAMBINO, po którego rozpadzie przeszedł do INGENIUM, gdzie gra do dziś, szkoda tylko, że próby mają raz na rok. Gumiś zaczął pogrywać lżejsze rzeczy w kapeli WM, nagrywał też jakieś kawałki dla CEMETERY OF SCREAM, ale nie wiem czy to wyszło gdzieś, czy nie. Nagrał też jeden kawałek solo jako MARIUSZ WĘC (mi się nie podoba, ale jak ktoś lubi rockowe ballady o miłości to bez trudu znajdzie na Youtubie, hehe). Jeśli chodzi o INSEMINATOR, to też już niestety historia, choć zaczęło się dobrze. W 2004 nagraliśmy demo "DeathThrash - Inseminate or Die!", które zostało wydane przez nieistniejące już MetalRulez Prod. w formie splitu z włoskim NECROLUST jako "Dark Flame of Holy Inquisition" - jest to, jak dla mnie, jedyne prawdziwe wydawnictwo INSEMINATOR. Kawałki wymyślane przez Sivego są z thrash-deathowym pazurem, brzmienie brudne, perkusja nierówna, wokale schizofreniczne, a wszystko jest proste, szybkie i bez litości. Potem niestety to Sivy zaczął walić w chuja i przedkładać alpinistykę nad granie.
W końcu rozstaliśmy się z nim po przyjacielsku, teraz chodzi po ośmiotysięcznikach w Pakistanie, Indiach i Nepalu, a ostatnio został nawet ojcem. Niestety, problemy ze znalezieniem odpowiedniego gitarnika zaowocowały tym, że Kill i Necrovomitor założyli ze swoimi bocheńskimi ziomami nową kapelę grającą industrialny post-blackmetal o nazwie MORD'A'STIGMATA (swoją drogą obaj już tam nie grają i zdaje mi się, że w zasadzie nie grają już nigdzie, choć trochę tych projektów w swoim czasie mieli).Jako lekko zapóźniony dopiero po pewnym czasie skapowałem się, że już tylko dla mnie INSEMINATOR jest priorytetem i tylko mi na nim w ogóle zależy, więc dałem sobie spokój i zacząłem knuć wojnę gdzie indziej. Jedyną rzeczą, jaka utrzymywała INSEMINATOR w śpiączce było to, że Ancient chciał go nadal wydawać. Wobec tego na jednym z gigów M'A'S dowiedziałem się, że Kill i Necrovomitor nagrali 3 kawałki z automatem i chcą to wydać jako INS. Jako że jestem lajtowny, to się zgodziłem i tak wyszło "Into Rotten Coma We Drift" (2006). Chociaż pewien urok to posiada, jednak dla mnie to już nie to. Od tego momentu riffy zaczął robić Kill i jest to w zasadzie prymitywny black, praktycznie nic nie pozostało z pierwotnego thrashowego kopa. Bonusem było oldchoolowe video do hiciora z debiutu "Drink and Vomit in the Name of Satan", na którym są same migawki i nic nie widać ponieważ członkowie zespołu, jak również osoby towarzyszące, były tak najebane, tudzież spalone, że grać się nie dało równo, hehe... Jako ciekawostkę powiem, że trochę wcześniej INSEMINATOR zagrał swój jedyny koncert hehehe, ale za to był szatan!! W ogóle początkowo INSEMINATOR to był prawdziwy szatan: w jednym z wywiadów dostaliśmy pytanie ""JP II [two - świadomy błąd do rymu] - fuck you!" - skąd wiezieliście?" hehe... W każdym razie po 2 latach Ancient znowu chciał coś wydać, więc Kill ponownie zrobił riffy, ja przyjechałem do Bochni, zapoznałem się z nimi i wymęczyłem jakoś ścieżkę perkusyjną, wyszło to jako split z EXCIDIUM o nazwie "Collector", zastrzeżenia mam podobne, choć też jest parę fajnych motywów, jak np. "I chociażbym szła przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo ty jesteś ze mną - twoja laska to to, co mnie podnieca" wymonologowane przez kobietę Necrovomitora. I tak to właśnie jest z INSEMINATOREM,my nie gramy prób, nie istniejemy jako normalny zespół, trzeba coś nagrać, to odpierdalamy manianę - dlatego za jedyne prawdziwe wydawnictwo INSA uważam tylko i wyłącznie demo.Zanim przejdę dalej, muszę wyjaśnić jeszcze o co biega z SOLNORTH. Otóż ja tam nigdy nie grałem! SOLNORTH to black metalowa kapela Killa i Necrovomitora, którzy poprosili mnie tylko o sesyjne nagranie perkusji na jednym demku "Pohve" (2003, chodzi o żeńską wersję Jahve, jakby ktoś się nie skapnął) - straszna to kupa jest, ale ma dla mnie znaczenie sentymentalne. Tak więc po zakończeniu działalności wszystkich poprzednich kapel zacząłem szukać kogoś, żeby przyjebać znowu prosto z chuja w twarz. Nie wchodząc w szczegóły zacząłem grać z chorzowskim VANAHEIM, miałem też grać z warszawskim INTERFECTOR, ale nic z tego nie wyszło. W końcu w inernetowym serwisie randkowym poznałem Łapę i zaczęliśmy grać pod szyldem TERRORDOME (choć sam chciałem początkowo, by kapela zwała się MOTHERFUCKER). Dodatkowo zdradzę Ci jeszcze jeden epizod, o którym zapewne nie słyszałeś. Na początku 2007 nagrywałem perkusję do projektu Gumisia i Kanady (może go pamiętasz?). Zespół nazywa się BIGAMIA i, jako że Kanada siedzi prawie cały czas w Kanadzie, to kapela działa podobnie jak INSEMINATOR. Niestety jeszcze nie wyszedł ten materiał i coraz bardziej mam wątpliwości czy kiedyś wyjdzie, a szkoda bo całkiem fajna muzyczka to była.
Serpent: Małomówny nigdy nie byłeś haha... Ok, powiedz czy macie jakiś odzew z wytwórni, jakieś propozycje koncertowe? Wiadomo jak sytuacja wygląda w naszym pięknym kraju. Bez znajomości nic nie jest w stanie człowiek zrobić, a należy wspomnieć także o "życzliwych zazdrośnikach", którzy najchętniej wbiliby nóż w plecy. Dostajecie jakieś liściki miłosne od nastoletnich fanek KORNA, NIRVANY, POWIDŁA czy innej MARMOLADY lub innych ekstremalnie chujowych zespołów?
Mekong: A i owszem odzew jest! Otóż jedna wytwórnia raczyła odpisać, że nie są zainteresowani hehe... Poza tym głusza, choć trochę płytek rozesłaliśmy. Jeśli idzie o koncerty to albo sami musimy sobie organizować i zapraszać znajome kapele, albo robią to właśnie znajome kapele i zapraszają nas. Natomiast, żeby się wkręcić na jakiś poważniejszy gig, to nie ma bata - i przez to ciągle trzeba oglądać te same, często beznadziejne kapele. Niestety gimnazjalistki nas nie lubią za bardzo, bo nie mamy grzywek zaczesanych na bok i się nie tniemy, bo nikt nas nie kocha. W ogóle sytuacja jest fatalna, ponieważ 75% ludzi, którzy przychodzą na nasz koncert, przychodzi tam ze względu na inną kapelę, a 97% ludzi, którzy mówią, że gramy wporzo nie zna w ogóle muzy, z której wyrastamy i przyrównuje nas do jakiegoś nowoczesnego gówna - a to smutne jest.
Serpent: Kolejne potwierdzenie na chorą sytuację panującą w naszym "metalowym piekiełku". Mamy 2009 rok, każdy ma dostęp do internetu, najłatwiej jest krzyczeć i wojować w necie, a przychodzi co do czego to okazuję się, że pozerstwo pięknie kwitnie. Wspomniałem o nowym roku, w drugiej połowie grudnia chrześcijanie obchodzą swoje święto. I tutaj taka refleksja, co sądzisz o chłopczykach zakładających zespoliki, śpiewających o szatanie, źle, mroku, a w powszedni dzień zapierdalających mamusi po zakupy, niewykluczone, że modlących się w kościele, łamiących się opłatkiem przy stole wigilijnym? Styczeń to również miesiąc akcji Owsiaka. Jak to sie ma do tekstów większości kapel, chwalących zło, wzywających do walki, a grających na tej całej orkiestrze. Gdzie tu konsekwencja? Jak się zapatrujesz na to zjawisko?
Mekong: Hahahaha! Trafiłeś w samo sedno. Od ciula jest takich przechujów, ale sądzę, że to nie tylko w Polsce akurat. W istocie zajebiste to jest gdy kapela X ma teksty typu: "Zabijmy wszystkich katoli, ich cierpienie nas pierdoli" a sami są w dupę jebanymi pedałami, którym ci katole w postaci rodziców za wszystko płacą itd., itp., a potem gra taka kapela na przykładowej WOŚP, pytanie tylko po chuj?? W istocie niekonsekwencja, wydaje mi się, będąca wytworem współczesnej popkultury, gdzie wytworzył się pewien chujowy "etos" metalowca, który ma długie włosy, skórę i chodzi w glanach, ale jednocześnie jest szarmanckim dżentelmenem dla dam, jest wrażliwy i w ogóle "prezentuje pewien poziom" tzw. kultury osobistej etc. Właśnie o takich przechujach S.O.D. zrobiło kawałek "King at the King/ Evil is in". Właśnie takim po dłuższym lub krótszym (przeważnie krótszym) czasie "mija", "dorośleją" czy tam zwał jak zwał - moda, niestety.
Trzeba się od razu określić: albo się jest naprawdę "evil" albo nie pierdoli się głupot. Ale sama sprawa nie jest taka prosta. Ja np. uważam chrześcijaństwo za coś bezgranicznie głupiego (podobnie jak wszystkie religie,czy inne pokrewne im filozofie), ale moja żona, moja matka, większość mojej rodziny i co najmniej połowa znajomych to katole. Przecież nie będę się wydzierał o tym, że chce ich wymordować, ale zdarza mi się (nawet dosyć często) mówić brzydkie rzeczy (nawet bardzo hehe...) na sam system, bo jest to wirus, który zagnieździł się na dyskach twardych ich mózgów i trzeba z tym walczyć mową, myślą i uczynkiem. Zresztą podobnie jest, według mnie, z satanistami - jak ktoś wierzy w istnienie diabła, to jest takim samym katolem jak inni, bo nawet się nie zastanowi nad tym, że wierzy w coś, co wmówili mu katole, choćby i chciał się bawić w zło.Jeśli o mnie chodzi, to może niektórzy ludzie (łącznie z Tobą hehe...) uważają, że się zaprzedałem i jestem cipką, bo byłem z żoną w kościele, jak brała ślub, ale widzisz ja to postrzegam inaczej: trochę lubię swoją żonę, więc jak mnie prosiła, to wyświadczyłem jej przysługę i postałem z nią trochę przed plebanem, ale się przed nim nie bujałem w żaden sposób i ślub brałem jawnie jako 100-procentowy atol. Te sprawy nie są takie proste (chyba że ktoś tak zagorzałym antykatolem, że wymordował całą rodzinę i w ogóle nie rozmawia z wierzącymi - to wtedy jest prosto). Fajnie by było jakby na świecie tego gówna nie było - świat byłby lepszy, ale dopóki się tego nie zwalczy, to niestety istnieje i trzeba z tym jakoś żyć. Ja osobiście nienawidzę wszelkich systemów filozoficzno-religijnych, a także wszelkiej maści fanatyków, natomiast całą resztę traktuję jak chorych, których trzeba leczyć. To jest dokładnie jak z chorobami umysłowymi - jakby Ci ktoś w rodzinie zachorował na jakąś manię albo schizofrenię, to byś go chyba nie zabijał, tylko chciał wyleczyć.Dla mnie dokładnie tak samo jest z chrześcijaństwem, trzeba tym ludziom otworzyć oczy, żeby zaczęli żyć!
Serpent: Tak się składa, że znam Cię dość dobrze, niejednokrotnie rozmawialiśmy przy złocistym lub innym napoju na pewne tematy hehe... Wiem jaka jest sytuacja, aczkolwiek dla kogoś patrzącego z boku to faktycznie może wydawać się dziwne, że istnieje możliwość wzięcia w kościele ślubu jako ateista...
Mekong: Ja się nie uważam, żebym brał ślub w kościelny - przysięgę składałem cywilną (obarczony złą sławą konkordat tak ustalił, że jebany pleban może pełnić rolę urzędnika stanu cyw.), moja żona brała kościelny. Ale chuj z tym, co kogo obchodzi moja sytuacja hehe... To był tylko przykład modelowy. Co do KK i wszelkich spraw o charakterze religijnym to jestem raczej na bieżąco - trzeba znać swego wroga, żeby móc go zwalczać, poza tym pasjonują mnie w pewnym sensie te sprawy, więc mógłbym o nich gadać dłużej niż o historii moich zespołów hehe...
Serpent: Wiem coś o tym hehe... Jaką, Twoim zdaniem, należy podjąć metodę walki z ciemnotą społeczną (masonerią katolicką), walczyć na argumenty, walczyć przemocą, czy może godzić się na otaczającą nas rzeczywistość i schować głowę w piasek? Co masz do powiedzenia w tej kwestii?
Mekong: Oooo nie, nie można chować głowy w piasek, bo niedługo sami będziemy musieli klerowi dupy lizać zamiast papieru!! Ale nie można walczyć przemocą, według mnie, przede wszystkim dlatego, że prowadzi to do nikłych efektów, a produkuje tylko wszelkiej maści męczenników i utwardza opór. Przecież trzeba by wyeliminować jakieś 5,8 mld ludzi, co jest chyba niemożliwe, poza tym ja bym tam nie chciał eliminować rodziny i znajomych. Trzeba walczyć na argumenty. Poza tym przeglądałem Waszą stronę i w większości zgadzam się z postulatami RAAK: trzeba obnażać, ośmieszać, uświadamiać i otwierać oczy ludziom. Niestety, proces to powolny, ale myślę, że skutecznie doprowadzi do laicyzacji społeczeństwa. Aczkolwiek zauważ obłudę przykładowego polskiego społeczeństwa: z jednej strony jest ono w znacznej mierze zlaicyzowane i w dupie ma nakazy i zakazy kościelne, sra rzadkim gównem na postulaty JP2 etc. z drugiej strony zaś, wszyscy deklarują się jako katole,zapierdalają do kościóła, oburzają się na tzw. "obrazę uczuć religijnych" (co to kurwa w ogóle jest?? jak ktoś sobie wierzy, że jego bóg mieszka w cewce od chuja albo że jest jakimś skrzatem z piwnicy to się kurwa śmiać z tego nie mogę??) i wpadają w histerię papomanii, że są kurwa pokoleniem JP2 - trzeba ludziom pokazać, że są śmieszni.
Serpent: Hehe... A wracając do muzyki i do samego TERRORDOME, robicie jakiś nowy materiał? Czy chwilowo odpoczywacie? Wiem, że szukacie okazji do zagrania koncertów. A odnośnie tych właśnie, w lutym w Krakowie zagra KREATOR, jak tam Twoje członki reagują na tę nowinę? Klaskasz uszami ze szczęścia, rzęsy stają Ci na baczność, po nocach śni Ci się, że rozmawiasz z Petrozzą?
Mekong: Tak, robimy nowy materiał, powiem nawet więcej: chcemy jak najszybciej przestać grać cokolwiek z epki i splitu, bo już rzygamy tymi kawałkami!!!! Jak na razie mamy zrobione jakieś 5 nowych sztuk. Nie liczę tutaj jednego kawałka, który już mamy nagrany, ale nie wiemy jeszcze, co z nim zrobimy; być może zrobimy reedycję "SFK" i dodamy go jako bonus wraz z pewnym coverem, który miał wyjść na kompilacji "Tribute to 1980-1989" pod szyldem Circle of Pain Rec. Co do nowego materiału, to będzie on zdecydowanie najbardziej thrashowy spośród dotychczasowych naszych dokonań. A co do stylu tego thrashu, to chyba najlepiej powie za siebie kilka tytułów: "Bad motherfucker", "Thrash 'till deaf", "Wish You Were Killed", "Silence, while the violence is on". Mamy zamiar nagrać longplaya (czyli w naszym wykonaniu jakieś 30 minut) w wakacje, ja osobiście będę optował, żeby nosił on tytuł "We'll show you mosh, bitch!!". Mamy teraz własną salę, więc zaczynamy robić kawałki w tempie expresowym. Niestety, odszedł właśnie od nas nasz gitarzysta Mosh (nie wyrobił na dwa baty i wolał się skupić na swoim metalcore'owym zespole BLOOD DRIES FIRST) i nie możemy znaleźć odpowiedniego człona na zastępstwo. Ale cóż, w pytę nóż!! Najwyżej będziemy dawać radę w trio.
Co do koncertów, to znów nam wpadnie teraz kilka sztuk i cieszy mnie to zajebiście, bo koncerty, to właśnie jest to, co w naszej muzyce jest najlepsze. Na KREATORA się przejdę, aczkolwiek ich dokonania od pewnego czasu mi nie podchodzą. Według mnie, są po prostu słabe. Jakoś na razie podchodzę do tego bez większych emocji, ale kto wie co się stanie, jak usłyszę stare szlagiery?? Pewnie znowu będę zapierdalał w mosh-picie. Za to ostatnio byłem na HOLY MOSES, wtedy to mi pała stała, jak jechałem hehe...
Serpent: Hehe... Nie tęsknisz za starymi czasami, spotkaniami w pewnej tarnowskiej knajpie i wybrykami wczesnej młodości? Co się stało z ludźmi, którzy uchodzili (chyba tylko w swoim zamkniętym kręgu zwanym kółkiem wzajemnej adoracji) za "elitę metalową"?
Mekong: Jasne, że kurwa!! To był chyba najlepszy okres w moim życiu; sex, alcohol & rock'n'roll. Wtedy nie musieliśmy się o nic martwić, była tylko zabawa, człowiek nie musiał sam na siebie zarabiać. Spotkania w pewnej tarnowskiej knajpie były zajebiste, do czasu, aż się zjebała. Natomiast wybryki, hehe, to w istocie mieliśmy przednie, zwłaszcza te związane z przedstawicielami KK hehe... Ale chyba nigdy nie uważaliśmy się za "elitę metalową", zdaje się, że skojarzyło Ci się z pewną nieformalną organizacją o nazwie EKI (czyli Elitarny Krąg Intelektualistów hehe) - która była po prostu przykrywką dla Anonimowych Alkoholików, zresztą później pełna nazwa brzmiała EKI-PA (EKI - Pakt Alkoholmisbrauch). Niestety "wszystko, co dobre, szybko się kończy" i EKI-PA się rozpadła, gdy wszyscy rozeszli się na studia: ja jeszcze studiuję w Krakowie, Shane, jak wiesz, zakończył już naukę i kosi hajs na stanowisku kierowniczym w śmieciach, Majki przerwał studia na 5 roku i poszedł do jakiejś pracy, poza tym wydaje książki z układanymi przez siebie sudoku, Burdi robi doktorat na AGH i wozi się po Europie służbowo z pracy, Misiasz za to też chyba studiuje jeszcze w Rzeszowie, ale tego nie wiem na pewno, bo kontakt nam się dawno urwał.Poza tym osoby stowarzyszone z EKI: Przybył olał granie w INGENIUM i ECLYPSE i robi doktorat na AGH, gdzie przy okazji wykłada na etacie, Piezo skończywszy studia robi karierę urzędniczą.
Serpent: Jakie masz marzenia odnośnie TERRORDOME? Z kim chciałbyś dzielić wspólnie scenę, a po gigu wypić morze wódki? Podaj jakieś namiary na TERRORDOME, gdzie Was można posłuchać, ewentualnie gdzie można nabyć Waszą płytkę? Może ktoś zechce Was zaprosić na jakiś koncert, coś zorganizować. Wątpię abyście wzgardzili taką formą pomocy... Masz coś do dodania na koniec, może o czymś zapomniałeś?
Mekong: Chciałbym mieć w chuj czasu na granie i jeździć po kraju i zagranicy grając gigasy z kapelami, które czują o co w takiej muzie biega i pić wódkę z ludźmi, którzy są zajebistymi ziomami, oczywiście fajnie by było jakbym mógł kiedyś powiedzieć, że granie w TERRORDOME pozwala mi na to, żebym nie musiał iść do innej pracy hehe, ale to niestety tylko mrzonki. Na koniec wszystkim, którzy lubią old school thrash polecam kapelkę z Krakowa FORTRESS. I rzeczywiście zapomniałem dodać, że chrześcijaństwo nie jest teraz największym problemem, teraz trzeba się przeciwstawiać nawale muzułmańskiej, bo jak tak dalej pójdzie, jak Zachodnieuropejczycy będą się w swojej głupocie sami we własnych krajach poniżać, ograniczać i włazić muzułmanom w dupę, w imię jakiegoś pokręconego znaczenia terminów "równouprawnienie" i "tolerancja", gdzie wszystkim mniejszościom i obcym wszystko wolno, a nam nic, to już wkrótce bedziemy się 5 razy na dzień bujać w stronę Mekki!! Trzeba się już teraz przeciwstawiać zanim będzie za późno!!
Serpent: Mekong, wielkie dzięki za poświęcenie cennego czasu i za dotrzymanie słowa, przy najbliższej okazji odwdzięczę się w oczywisty sposób hehe... Coś "miłego" może na koniec, żeby nie było tak sielankowo hehe...
Mekong: Jebać emo!!
Namiary na TERRODOME :
www.terrordome.net.pl
www.myspace.com/terrordomeband
terrordome@o2.pl
Pozdrosy i dziękówa za wywiad.
Serpent : pietrucha82@interia.pl
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 4 odwiedzający (6 wejścia) tutaj!
Opracował : Egon
|
|
|
|
|
|
|
|